Pożytków ze współpracy rolników z pszczelarzami nie kwestionuje żadna ze stron. Akcje edukacyjne i informacyjne uświadomiły producentom rolnym konieczność ścisłej kooperacji z właścicielami pasiek. Jednak wciąż ich relacje są napięte i emocjonalne. Wynika to z wysiłku, jakie obie strony muszą w to współdziałanie włożyć. Wydaje im się często, iż ograniczenia i obowiązki wynikające z tej współpracy są dla nich zbyt uciążliwe. Nic bardziej mylnego, jeśli wziąć pod uwagę korzyści jakie niesie ona dla obydwu stron. To najwyższa pora na zmianę tego nastawienia.
Nastała wiosna, zbliża się czas kwitnienia i oprysków zarówno upraw rzepaku, jak i drzew owocowych. To okres, w którym owady zapylające odgrywają kluczową rolę w kształtowaniu plonów. Jednocześnie to czas największych dla nich zagrożeń. To stresujący moment wystawiający na próbę dobre relacje rolników, sadowników i pszczelarzy. Ta sytuacja nie musi być wcale kryzysowa i stresogenna, jeśli z odpowiednim nastawieniem i wyprzedzeniem podejmie się stosowne działania.
Zatem przypominamy, co powinni zrobić producenci rolni.
Przede wszystkim wskazać dogodne miejsce dla lokalizacji pasieki w sąsiedztwie uprawy. Warto przy tym uwzględnić położenie drogi dogodnej dla przewiezienia uli.
Sprawą decydującą o powodzeniu współpracy jest odpowiednie przeprowadzenie zabiegów chemicznych w okresie aktywności pszczół. To generuje najwięcej problemów. A w bardzo prosty sposób można je wyeliminować. Wystarczy terminy przeprowadzania oprysków uzgadniać uprzedzająco z właścicielem pasieki i przeprowadzać je zgodnie z prawem i zasadami dobrej praktyki rolniczej. Stosować tylko oryginalne środki ochrony roślin i bezwzględnie przestrzegać zaleceń ich producenta. Odpowiednio dobierać dawki i stosować właściwą technikę zabiegów. Nigdy nie aplikować preparatów chemicznych podczas oblotów pszczół, najlepiej wykonywać zabiegi po zachodzie słońca. Nie używać preparatów na rośliny kwitnące lub spadziujące i zapobiegać znoszeniu cieczy użytkowej na sąsiednie uprawy, gdzie zapylacze mogą mieć pożytek. Trzeba także zapewnić dostęp do czystej wody dla owadów zapylających – utrzymywać w kulturze rowy melioracyjne czy zbiorniki śródpolne.
Warto też zadbać o kwitnące krzewy czy lipy na terenie gospodarstwa. To dobry pokarm dla zapylaczy.
Z kolei pszczelarze powinni pamiętać o uzgadnianiu zasad współpracy z rolnikami i sadownikami odpowiednio wcześnie. Stosować przepisy dotyczące lokalizacji uli. Muszą one być ustawione co najmniej 10 m od drogi publicznej, budynków mieszkalnych, gospodarczych i inwentarskich, podwórza lub ogrodu. 50 m od autostrad oraz dróg szybkiego ruchu. Ule z pszczołami powinny być ustawione w odległości 3-10 m od wskazanego pola uprawnego i być oddzielone przeszkodą o wysokości co najmniej 3 m. Jest to tym istotniejsze, że odpowiedzialność za szkody spowodowane przez pszczoły odpowiadają ich właściciele.
To proste i naprawdę nieskomplikowane zasady. Stosując się do nich obydwie strony staną się beneficjentami tej współpracy.
Pszczoła miodna pracująca na danej plantacji to zapewnienie wyższego plonu. W przypadku rzepaku o 30%, a jabłoni aż 90%. Tak więc zagrożenie życia owadów zapylających obniża rentowność produkcji. Obecność owadopylnych upraw w pobliżu pasieki to niekwestionowane korzyści dla pszczelarza. Gwarantują dogodne warunki do zbierania przez pszczoły nektaru i pyłku. To z kolei podnosi opłacalność produkcji miodu i innych produktów wytwarzanych w pasiece.
Nie warto zatem, by relacje producentów rolnych z pszczelarzami pozostawały szorstkie. Mają przecież świadomość, iż są na siebie skazani. Najwyższy czas się zaprzyjaźnić.
Autor: Anna Rogowska