Plantatorzy buraków cukrowych zmagają się tej wiosny z wieloma trudnościami – od braku wody w glebie i spowolnionych wschodów po ogromne straty spowodowane przez szarka komośnika. Już niedługo rozpocznie się okres wykonywania zabiegów fungicydowych, które pozwolą zachować masę korzeniową i zawartość cukru w plonie.
Tegoroczny początek sezonu wegetacyjnego nie był korzystny dla buraków cukrowych. Rolnicy z wielu regionów Polski obserwowali, że wschody roślin – nawet na plantacjach, gdzie siew odbywał się w optymalnym terminie – trwały znacznie dłużej niż zazwyczaj. Było to spowodowane znacznymi niedoborami wody w glebie po suchej jesieni, bezśnieżnej zimie i pierwszej połowie wiosny ze zdecydowanie niewystarczającą ilością opadów deszczu. Ewidentnym potwierdzeniem utrzymującej się suszy jest fakt, że na polach wciąż widoczne są nierozpuszczone frakcje nawozów aplikowanych doglebowo kilka tygodni temu. Jeżeli chodzi o wykonywanie zabiegów środkami ochrony roślin, pod koniec pierwszej dekady maja na plantacjach buraczanych przeważnie były zastosowane maksymalnie dwie aplikacje herbicydów. Przed kluczowym w tej uprawie zwarciem międzyrzędzi trzeba będzie jeszcze jedno- lub dwukrotnie przeprowadzić zwalczanie chwastów. W tym sezonie ich natężenie do tej pory nie jest intensywne, co oznacza, że przy prawidłowej i terminowej ochronie nie powinny one stanowić dużego problemu.
Szarek niszczy plantacje buraka cukrowego
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja ze szkodnikami. Oprócz suszy drugim czynnikiem silnie komplikującym początkowe fazy wegetacyjne buraków cukrowych jest pojawienie się niemal na terenie całego kraju szarka komośnika (Asproparthenis punctiventris). Jeszcze kilka lat temu tego niezbyt pospolitego w Polsce szkodnika można było spotkać głównie na wschodnich terenach, przede wszystkim na Lubelszczyźnie. Z czasem zasięg występowania powiększał się – do tego stopnia, że w tym sezonie jego coraz liczniejszą obecność sygnalizują nawet rolnicy z Wielkopolski czy Opolszczyzny. Można się spodziewać, że ta tendencja niestety będzie nasilała się w kolejnych sezonach.
Szarek komośnik może być sprawcą ogromnych strat w buraku cukrowym. W odróżnieniu od innych szkodników szarek nie uszkadza liści, tylko zjada je w całości, czyli praktycznie unicestwia młode, ok. 4-centymetrowe rośliny. Gdy populacja owadów jest liczna, podczas jednej nocy żerowania może zniszczyć nawet kilka hektarów upraw. Tej wiosny w okolicach Zamościa na 80% plantacji buraczanych odnotowano szkody po ataku szarka. Potwierdziły się doniesienia z gospodarstw, w których ze względu na takie straty konieczne było przesianie znacznych areałów – łącznie w tamtym rejonie było to ok. 2 tys. ha.
Zwalczanie szarka komośnika jest kłopotliwe z kilku powodów. To dość duży szkodnik należący do rzędu chrząszczy, osiągający ok. 1 cm długości. Chitynowa okrywa ciała u dorosłych osobników jest stosunkowo gruba, co sprawia, że preparaty o działaniu kontaktowym mają zauważalnie osłabioną skuteczność. Lepiej sprawdzają się środki systemiczne – niestety wiele substancji aktywnych o takich właściwościach zostało wycofanych, więc w praktyce rolnicy mają do dyspozycji przede wszystkim acetamipryd. Kolejne utrudnienie wiąże się z trybem funkcjonowania szarka komośnika, który w ciągu dnia przebywa pod ziemią, natomiast żeruje wyłącznie w nocy. Dlatego skuteczność zabiegów insektycydowych wykonywanych w dzień nie jest zadowalająca.
To nie koniec kłopotów ze szkodnikami
Na skutek zmian klimatycznych przebieg warunków pogodowych różni się od tego, do czego rolnicy przyzwyczaili się w poprzednich dekadach. Po ciepłej zimie, płynnie przechodzącej w przedwiośnie, właściwie nie występuje już okres stopniowego ocieplania się. Zamiast tego od razu pojawiają się anomalie, czyli dość wysokie jak na tę porę roku temperatury, co przekłada się zarówno na zmiany w dynamice faz wegetacyjnych roślin, jak i na procesy życiowe szkodników. Przykładem są mszyce, które zazwyczaj uaktywniają się dopiero przy dość wysokich temperaturach, czyli na znacznie późniejszym etapie. Jednak obecnie ich naloty można zaobserwować dużo wcześniej. Mszyce są szkodnikami ssąco-gryzącymi, które wysysają z roślin soki komórkowe, a zaatakowane liście charakterystycznie zwijają się do środka. W tym przypadku dobra wiadomość jest taka, że po zwalczeniu tego szkodnika liście buraka są w stanie zregenerować się. Jednak oznacza to, że plantacje buraka, które w tym sezonie są dotknięte brakiem wody i w niespotykanej skali narażone na ataki szarka komośnika, zmagają się obecnie jeszcze i z takim problemem.
Już wkrótce zaatakują choroby grzybowe
Kiedy rolnikom uda się przezwyciężyć trudności, jakie wystąpiły na wczesnych etapach wegetacji buraka cukrowego, rozpocznie się tak istotny dla tej uprawy okres zwierania międzyrzędzi. Oznacza to, że pod liśćmi rozrastających się roślin cyrkulacja powietrza pogarsza się, a w połączeniu z wilgocią i z wysoką temperaturą powstaje specyficzny, niemalże szklarniowy mikroklimat, który sprzyja rozwijaniu się chorób grzybowych. Warto podkreślić, że w tej sytuacji pojęcie wysokiej temperatury wcale nie oznacza występowania wiosną upałów. Już w warunkach termicznych ok. 15 stopni C w silnie nagrzanych przez słońce, zakrytych przez liście buraka międzyrzędziach temperatura może sięgać nawet 25-30 stopni C.
Gdy buraki cukrowe rozpoczynają zakrywanie międzyrzędzi, rolnicy muszą przygotować się do wykonywania ochrony fungicydowej. W przypadku tej uprawy jest ona kluczowa, ponieważ choroby grzybowe porażają liście roślin. A to właśnie od ich powierzchni i kondycji zależy przebieg procesów fotosyntezy i asymilowania energii, która jest przeznaczana na rozbudowywanie masy korzeniowej. Na nieprawidłowo chronionych plantacjach odnotowuje się jej spadek nawet o 30-50%, a towarzyszy temu niestety zmniejszenie zawartości cukru o ok. 20%. Dla plantatorów to znaczne obniżenie opłacalności produkcji i wymierne straty przy sprzedaży plonów.
– Chociaż buraki cukrowe są w stanie odtworzyć uszkodzone liście, mechanizm ten nie jest korzystny pod kątem plonotwórczym – przypomina Michał Filipowski, Menedżer ds. upraw rolniczych w INNVIGO. – W takiej sytuacji energia, która powinna zostać przeznaczona na rozbudowywanie korzeni i gromadzenie cukru, jest wykorzystywana na procesy regeneracji i odbudowy liści, porażonych przez patogeny grzybowe.
Przede wszystkim zwalczanie chwościka buraka
Najgroźniejsza choroba zagrażająca plantacjom i powodująca największe straty to chwościk buraka, którego sprawcą jest grzyb Cercospora beticola. Chociaż rośliny są porażane także przez brunatną plamistość, mączniaka czy też rdzę buraka, to właśnie na chwościku koncentruje się ochrona fungicydowa w tej uprawie, a stosowane zabiegi pozwalają zwalczyć również pozostałe choroby.
Do rozwoju Cercospora beticola dochodzi, gdy temperatura wewnątrz łanu wzrasta do ok. 25-30 stopni C, czyli już przy typowo wiosennej pogodzie i temperaturze powietrza wynoszącej kilkanaście stopni. Czynnik wstrzymujący rozwój chwościka stanowią jednak chłodne noce, jakie na razie utrzymują się w maju. Objawami chwościka buraka są brązowe plamki o wielkości 2-6 mm, często otoczone antocyjanową obwódką. Gdy infekcja przybiera na sile, ich skupiska na powierzchni liścia przekształcają się w duże plamy. Jeżeli równocześnie występuje brunatna plamistość, blaszka liściowa brązowieje w całości.
Rozpocznij ochronę, zanim wystąpią objawy
Zmiany klimatu i będące ich skutkiem anomalie pogodowe przyczyniły się do tego, że w Polsce pierwsze objawy chwościka pojawiają się coraz wcześniej. W porównaniu do sytuacji z początku XXI wieku, czyli zaledwie sprzed dwudziestu lat, obecnie występują one aż ok. miesiąc wcześniej, co potwierdzają statystyki z ostatnich sezonów. To oznacza, że schemat wykonywania zabiegów musi być zaktualizowany i dostosowany do aktualnych warunków.
Aby ocenić zagrożenie, rolnicy mogą korzystać z takich narzędzi diagnostycznych, jak monitoringi dostępne na platformach cukrowni, z którymi współpracują. Dobrym rozwiązaniem, które z kolei stosuje się we własnym zakresie, jest wysianie buraka ćwikłowego w obrębie plantacji. To właśnie na tej roślinie objawy chwościka pojawiają się wcześniej niż w buraku cukrowym. Porażenie widoczne na takiej kontrolnej uprawie jest jasnym sygnałem, że po ok. 7-10 dniach objawy wystąpią na całym polu.
Właśnie po wykryciu infekcji na kontroli należy wykonać pierwszy zabieg fungicydowy, który wyprzedzi rozwój choroby. Trzeba pamiętać, że większość preparatów dostępnych na rynku ma działanie zapobiegawcze. Jeżeli zostaną one zastosowane interwencyjnie, nie będą miały równie wysokiej skuteczności i nie zagwarantują uniknięcia strat. Jeżeli chodzi o pulę produktów, które można zastosować, są one oparte o takie substancje, jak triazole (np. difenokonazol, tetrakonazol, tebukonazol, tritikonazol, od niedawna także protiokonazol i metkonazol), strobiluryny, (azoksystrobina, piraklostrobina) czy morfoliny (fenpropidyna).
– Wiemy, że wysoką skuteczność na chwościka buraka ma nadal azoksystrobina i difenokonazol, korzystnie działa też tebukonazol. Oczywiście koniecznością jest takie komponowanie technologii, żeby w ciągu sezonu poszczególne substancje były stosowane wymiennie, co pozwoli na uniknięcie uodpornienia się patogenów – podkreśla Michał Filipowski. – Niestety nie udało się tego uniknąć w przypadku wcześniej szeroko wykorzystywanego, już wycofanego epoksykonazolu czy tiofanatu metylowego. W badaniach laboratoryjnych było wyraźnie widoczne, że duża grupa izolatów chwościka buraka wykazywała odporność na te substancje.
Co wybrać do pierwszego zabiegu fungicydowego?
Jeżeli chodzi o zbliżający się pierwszy zabieg przeciwko chwościkowi buraka, firma INNVIGO rekomenduje jeden ze swoich sztandarowych produktów – trójskładnikowy fungicyd Kier 450 SC. Takie rozwiązanie sprawdza się w ochronie buraka cukrowego ze względu na właściwości poszczególnych substancji aktywnych. Azoksystrobina, czyli jedna ze strobiluryn działa systemicznie – przemieszcza się w roślinie i jest w stanie zabezpieczyć całą powierzchnię liścia. Ten efekt utrzymuje się bardzo długo, co ma duże znaczenie ze względu na ryzyko wtórnych infekcji. Z kolei difenokonazol i tebukonazol to triazole, jednak mimo przynależności do tej samej grupy chemicznej różnią się działaniem i bardzo dobrze uzupełniają się w jednym preparacie. Difenokonazol skutecznie zwalcza kilka szczepów chwościka buraka, natomiast tebukonazol ewidentnie wspomaga jego efektywność.
– Nasz Kier 450 SC to jedyny trójskładnikowy fungicyd na rynku buraczanym. Jest unikalny również dlatego, że ma tak wysokie stężenie substancji aktywnych. Zawiera aż 200 g/ha azoksystrobiny, podczas gdy w konkurencyjnych rozwiązaniach jest 125 g/ha. Do tego dodaliśmy 125 g/ha difenokonazolu oraz 125 g/ha tebukonazolu. Nikt inny nie zaproponował do tej pory lepszej opcji – podkreśla przedstawiciel INNVIGO. – To substancje z dwóch grup chemicznych, które wpisują się w strategię antyodpornościową. Stosowanie Kiera 450 SC jest proste, bo dawka wynosi 1 l/ha. Oczywiście zabieg należy wykonać po zwarciu międzyrzędzi, w oparciu o monitoring. W ten sposób będziemy o krok przed objawami chwościka buraka.
Obecnie standardem jest 4-5 aplikacji fungicydów w sezonie wegetacyjnym, zależnie od tego, kiedy buraki będą odbierane z pola lub składane na pryzmy. Dobrą praktyką, która powinna wpisać się w program ochrony tej uprawy, jest dodawanie do takich zabiegów adiuwantu. Pozwala to na zwiększenie powierzchni pokrycia liści cieczą roboczą, poprawia szybkość wchłaniania substancji aktywnych i zmniejsza ryzyko ich zmywania.
Źródło: Innvigo